Przyganiał kocioł garnkowi... :)

Przyganiał kocioł garnkowi... :)
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
http://zgrywne.pl/upload/cef5f492658a81822d042a88d8ca48cc.jpg

Wraca mąż do domu i już od progu woła:
- Zocha, dziś idziemy na Jezioro łabędzie.
Po obiedzie widzi, że żona starannie zmiata okruszki chleba i pakuje w torebkę.
- A to po co?
Pyta zaciekawiony:
- No bo mówiłeś, że idziemy na jezioro łabędzie.
- Oj głupia, przecież Jezioro łabędzie to taki balet...
- Patrzcie go, jaki mądry się znalazł! A jak szliśmy na Wesele Wyspiańskiego, to kto wziął ze sobą pół litra?!
0 / 0

Komentarze